Kancelaria adwokacka
Marek Małecki

wyborcza logo

Źródła konstytucji III RP. Krótka historia godności w nowoczesnej Polsce

Rządzący dziś nami nazywają rok 1989 końcem okupacji. Jednocześnie deprecjonują wysiłki osób zaangażowanych w demokratyzację Polski. Warto więc naszej władzy przypomnieć, że uzyskana wówczas suwerenność nie wzięła się znikąd. Fundamenty nowego ustroju państwa tworzyli zarówno Jarosław Kaczyński, jak i Andrzej Rzepliński.

Polska pokazała, że jest przywiązana do kanonu demokratycznych idei i że potrafi je przekładać na język prawnej codzienności. Zdobyć uznanie społeczności międzynarodowej za wysiłek uwolnienia się od zależności od Rosji sowieckiej. A to wszystko dzięki pracy i zaangażowaniu tej części opozycji, która w czasach PRL-u poświęciła się kwestiom praw obywatelskich i demokratyzacji.

Wejście w międzynarodowy krąg debat o prawach człowieka i obywatela dowiodło, że Polska ma kompetentnych specjalistów gwarantujących budowę stabilnego ustroju konstytucyjnego, zgodnego z demokratycznymi standardami.

Rozsadnikiem idei i matecznikiem wielu z tych specjalistów był Komitet Helsiński – inicjatywa demokratycznej opozycji powołana w 1982 r. do badania realizacji ustaleń konferencji helsińskiej – z których pierwsze dotyczyło suwerenności rozumianej przede wszystkim jako poszanowanie praw człowieka.

Sprawy te nie powinny być obce Jarosławowi Kaczyńskiemu, członkowi założycielowi Komitetu; sam pisał o tych działaniach jako o “ogniwie międzynarodowej walki z komunizmem”. To z tego właśnie współtworzonego przezeń ośrodka wyszła lwia część myśli o prawach człowieka w Polsce, która w pewnym momencie stała się jedną z osi prac nad Konstytucją III RP. Jednak wtedy ówczesna prawica, dziś rządząca Rzecząpospolitą, stanęła po innej stronie.

Rzepliński włączył się w prace Komitetu już po jego powstaniu, ale dość wcześnie, z perspektywy swojej dyscypliny, socjologii prawa; pokazywał kwestie związane z więziennictwem w stanie wojennym. To on wyszedł z ideą Karty praw i wolności – kluczowego dokumentu demokratycznej opozycji w sferze praw człowieka; oparł go na idei godności.

Historia chichocze, gdy dzisiaj ten sam Rzepliński jako prezes Trybunału Konstytucyjnego jest stale atakowany, bo broni tej samej idei godności – płynącej z równości wszystkich ludzi wobec prawa i koniecznej do uszanowania ludzkiej wolności – której szczególne zrozumienie w świetle doświadczeń “Solidarności” umożliwiło Polsce wejście do grona krajów demokratycznych.

Ten proces wydaje się kluczowy do zrozumienia dzisiejszych wydarzeń, zwłaszcza ataków na TK i jego prezesa.

Konstytucja w odcinkach 

Konstytucja uchwalona 2 kwietnia 1997 r. powstawała przez prawie dekadę. Miała być pisana… w odcinkach, tworzących serię w miarę spójnych i samowystarczalnych ustaw opisujących różne wycinki życia w Polsce po przełomie. “Partnerzy polityczni zgadzali się bowiem w tym, że się fundamentalnie nie zgadzają i że w tym stanie rzeczy nie będą potrafili rozstrzygnąć wielu najważniejszych kwestii, bez których żadna duża konstytucja istnieć nie może” – podsumował w “Wyborczej” tę sytuację Roman Graczyk.

Częścią projektu “konstytucji w odcinkach” była więc mała konstytucja z 1992 r. Ustawa konstytucyjna o wzajemnych stosunkach między władzą ustawodawczą i wykonawczą RP oraz o samorządzie terytorialnym określała do 1997 r. zręby ustroju nowego państwa, które nie chciało się opierać na instytucjach z okresu socjalizmu.

W 1992 r. prezydencki minister Lech Falandysz wprost zaproponował uchwalanie konstytucji w częściach: “do małej konstytucji należało dodać Kartę praw i wolności, a później ustawę o sądach i Trybunale Konstytucyjnym” – wspominał uczestnik konstytucyjnego seminarium Falandysza i Rzeplińskiego prof. Wiktor Osiatyński. Właśnie na nim dopracowywano projekt przełomowego katalogu praw obywatelskich – Karty praw Komitetu Helsińskiego.

Tworzenie Karty zainicjował Rzepliński. Gdy wrócił ze stypendium w USA, które przypadło akurat na obchody 200-lecia Bill of Rights [pierwsze dziesięć poprawek do konstytucji Stanów Zjednoczonych, uchwalonych 25 września 1789 r.], był przeświadczony o konieczności opisu fundamentalnych praw obywatela w Polsce. W ramach Komitetu nad przedstawionym przezeń pierwszym “draftem” pracowali Marek Antoni Nowicki i Marek Nowicki, a potem także Osiatyński, Jerzy Ciemniewski i Ewa Łętowska.

Kiedy więc do Komitetu z prośbą o taki katalog zwróciła się senator Alicja Grześkowiak z senackiej komisji konstytucyjnej, dokument można było przedstawić w ciągu paru miesięcy. Projekt ten opublikowano m.in. w biuletynie Komitetu. Był szczegółowo omawiany i szlifowany także na seminarium Falandysza i Rzeplińskiego.

Po rozwiązaniu Sejmu i przyspieszonych wyborach w 1993 r. Kartę praw wziął pod skrzydła prezydent Wałęsa, zgłaszając ją jako prezydencki projekt ustawy. W postaci ustawowej miała “dać obywatelom możliwość bezpośredniego stosowania Karty w obronie swych praw”. Jednak prace nad ustawą się przedłużały. Przesunięto je do komisji konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego, gdzie Kartę, w pierwszej wersji napisaną przez Rzeplińskiego, przekuto w rozdział II konstytucji “Wolności, prawa i obowiązki człowieka i obywatela”.

Godność wyjątkowa 

Karta praw nie odbiegała daleko od innych dokumentów tego typu: od francuskiej Deklaracji praw człowieka i obywatela z 1789 r., przez Bill of Rights wprowadzającą ograniczające władzę poprawki do konstytucji, po Powszechną deklarację praw człowieka ONZ z 1948 r. czy nawet Kartę Praw Podstawowych UE.

W wersji opublikowanej przez Komitet Helsiński prawa do życia czy do osobistego bezpieczeństwa pojawiają się już w drugim i trzecim artykule, jeszcze przed równością wobec prawa, prawem własności czy wolnością sumienia.

W dokumentach formułowanych w mniej dramatycznych okolicznościach prawa do życia czy bezpieczeństwa osobistego pozostają często domniemane. Za to w Powszechnej deklaracji praw człowieka ONZ oba te prawa pojawiają się w artykule trzecim, ale dopiero po podkreśleniu ducha braterstwa, równości i niedyskryminacji. W Karcie nie ma tego ostatniego pojęcia ani jego odpowiedników, problem dyskryminacji u schyłku PRL-u w społecznej świadomości niemal nie istniał.

Kolejności wprowadzania wartości w tego typu dokumentach należy się uważnie przyglądać. Służy to rozstrzyganiu ewentualnych konfliktów i odzwierciedla to, na czym konstytucja musi się opierać: hierarchię wartości społeczności, której życiem dokument ten ma rządzić. W dzisiejszym świecie kluczowe znaczenie ma np. to, w jakiej kolejności wymieniać będziemy wolność i bezpieczeństwo. Karta praw i wolności rozstrzygała to jasno: najpierw prawo do wolności i do osobistego bezpieczeństwa (oba w art. 3), dopiero później równość wobec prawa (art. 4) czy kwestie własnościowe (art. 5).

Źródłową wartością w Karcie praw i wolności jest godność. Absolutny ton, w jakim zostało to sformułowane, stanowi o pewnej wyjątkowości tego dokumentu. Godność, i tylko godność, jest “źródłem wszystkich praw i wolności”. To rzeczywiście istotne, bo w tym miejscu zbiegały się zarówno chrześcijańska koncepcja człowieka (godność dzieci Bożych), jak i godność jako wspólny mianownik walki pracowniczej na całym świecie. Dla “Solidarności” i całej opozycji demokratycznej było to pojęcie absolutnie kluczowe.

Bez wątpienia aktywności współautorów Karty jako ekspertów komisji konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego zawdzięczamy art. 30 ustawy zasadniczej: “Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”.

Jednak moc tego rozwiązania sięgnęła dalej: właśnie godność staje się pojęciem kluczem w Karcie Praw Podstawowych UE: “Narody Europy, tworząc między sobą coraz ściślejszy związek, są zdecydowane dzielić ze sobą pokojową przyszłość opartą na wspólnych wartościach”. Jest jej poświęcony cały rozdział i podobnie jak w Karcie praw i wolności pozostaje niedookreślona, sama będąc źródłem kolejnych definicji.

Pokazuje to, jak mocnym wzorcem pozostawała dla całego Zachodu walka Polski o demokrację opartą na prawach człowieka.

Boją się i blokują


“Zgadzali się, że się fundamentalnie nie zgadzają”. Zdziwienie politycznym konfliktem, który wywiązał się dość szybko po narodowym uniesieniu w 1989 r., wynikało z nieufności do pluralizmu i chyba niezrozumienia podstawowej natury demokracji jako ustroju opartego na niekiedy twardych negocjacjach i kompromisach, a nie jednolitości i aklamacji.

Opóźniło to proces uchwalania konstytucji. Prof. Osiatyński i prof. Ryszard Chruściak mówili nawet, że przegapiono “moment konstytucyjny” – szczególnej narodowej zgody. Dlatego przed referendum w 1997 r. przeciwnicy konstytucji – środowiska prawicowe – twierdzili, że jest ona konstrukcją “z gruntu upolitycznioną”.

Ekspertom komisji konstytucyjnej wielokrotnie przyszło żałować, iż konstytucję “uchwalali politycy”, którzy wykorzystywali nieraz forum komisji do załatwiania bieżących interesów i do podważania legitymizacji całego ustroju. W 1997 r. Osiatyński podkreślał: “Dzisiaj wiemy, że konstytucja – dotycząc granic, a nie treści polityki – powinna być zaakceptowana przez parlament, ale chyba nie powinna być pisana przez ludzi zajmujących się polityką na co dzień”; zarazem “jak na tryb, w jakim przygotowywano konstytucję – ostateczny dokument jest zadziwiająco dobry. Jego przyjęcie przez Zgromadzenie Narodowe było natomiast czymś doprawdy niezwykłym”. To samo – wobec konsekwentnego siania nieufności co do uchwalonego projektu – można powiedzieć o zatwierdzeniu konstytucji w referendum.

Prace nad konstytucją odkładano w młodym państwie w czasie, obawiając się, że skrępuje ona procesy reformatorskie. Przeświadczenie, że skatalogowanie i zagwarantowanie praw obywatelskich i warunków brzegowych polityki nie pozwoli na przebudowę państwa zgodnie z wizją dzierżących władzę reformatorów, odnajdujemy i dzisiaj. Czyż nie ten lęk właśnie sprawił, że pierwszym odruchem nowej “większości” było wiele posunięć skutecznie blokujących TK?

Proroczo brzmią dzisiaj słowa Osiatyńskiego z 1997 r.: niekiedy “nachodzi mnie podejrzenie, czy nie o to właśnie chodzi polskiej prawicy, która odrzuca kompromis konstytucyjny. Czy licząc na zwycięstwo w wyborach, nie chce ona przypadkiem rządzić ustawami bez jakichkolwiek ograniczeń konstytucyjnych? A zdając sobie sprawę, że jej postulatów nie sposób pogodzić z żadną konstytucją, dziś próbuje mi wmówić, że projekt Zgromadzenia Narodowego jest rezultatem spisku zawiązanego przy Okrągłym Stole, i namawia mnie, bym odrzucił ten projekt w referendum”.

Dziś namawia się nas, byśmy przestali wspierać tych, którzy do końca bronią obywatelskiej godności, na której, via Karta praw i wolności, opiera się Konstytucja RP z 1997 r.

Władza znowu nie chce mieć żadnych ograniczeń w swoich reformatorskich zapędach. Czy zdaje sobie jednak sprawę z tego, że nie uznaje tym samym godności suwerena, czyli wszystkich obywateli? Że depcze tę samą godność, która jest “źródłem wszelkich innych praw i wolności”? I która wiele lat wcześniej inspirowała do działania tych samych ludzi, których Jarosław Kaczyński określił jako “ogniwo międzynarodowej walki z komunizmem”?

Autorami publikacji są Agata Czarnacka, filozofka i Marek Małecki, adwokat.

 

Link do artykułu: https://wyborcza.pl/magazyn/1,124059,20637141,zrodla-konstytucji-iii-rp-krotka-historia-godnosci-w-nowoczesnej.html

adwokat malecki sygnet

Pozostałe publikacje

Worth fighting to the end!

Our dedication to litigating the defamation case against former TVP journalist has resulted in significant success. Recently, Dorota Łosiewicz, a former employee of TVP and now a TV Republika associate,

Dowiedz się więcej
polska times logo

Mec. Marek Małecki: Nie wykonuję szatańskich ruchów, działam w granicach prawa, bronię ludzi

Dostawałem listy, spotykałem pod kancelarią ludzi, którzy mnie „życzliwie” ostrzegali lub wprost straszyli. Esemesy treści: „ty skończona świnio”, „należy ci się śmierć”, „będziesz siedział” to już klasyki – mówi mec. Marek Małecki, jeden z bohaterów książki Doroty Kowalskiej „Adwokaci. Ich najważniejsze sprawy”, która 8 kwietnia ukaże się na rynku.

Dowiedz się więcej
adwokat malecki sygnet

Kontakt

NIP 526-21-23-350
ul. Kopernika 5 Lok. L 6, 00-367 Warszawa
tel: +48 (22) 828 88 26
fax: +48 (22) 826 93 77

sekretariat@adwmalecki.pl

Scroll to Top

By continuing to use the site, you agree to the use of cookies. More information

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close