Mec. Marek Małecki, obrońca Ewy Z., twierdzi, że jego klientka „bardzo przeżyła proces ze swoim mężem i bezwzględne metody prokuratorskie” i „nie może podołać publicznemu komentowaniu tej sprawy”. Po co były przelewy na dziesiątki kont? Trzymanie tej kwoty na jednym rachunku nie pozwalało się jej zabezpieczyć przed gorliwym, ale nieuzasadnionym działaniem prokuratury – odpowiada mec. Małecki. Uważa, że prokuratura „słabo orientuje się w zagadnieniach cywilnych, czego skutkiem był akt oskarżenia”. Mec. Małecki przekonuje, że Ewa Z. nie miała zamiaru trwale przywłaszczyć środków, które „nienaruszone oczekują na podział przez sąd cywilny”. I wzięła tylko tyle, ile jej się należało.
Link do artykułu: http://www.rp.pl/artykul/680058.html